Po niedługiej podróży poślubnej / Częstochowa, Kraków, Łagiewniki, Zakopane/ odwiedziłam Urząd Stanu Cywilnego, z zamiarem odebrania aku małżeństwa. Chciałam wyrobić dowód na nowe nazwisko i pozmieniać przy okazji dane w banku i takie tam. Aktu jeszcze nie było. Wtedy naszly mnie dziwne myśli.
Po kilku dniach z urzędu zadzwonili do męża, a właściwie do domu jego rodziców- ja nie miałam już tel stacjonarnego. I co się okazało? Dokumenty nie nadeszły na czas do urzędu. Powinny dojść w ciągu siedmiu dni, zostały wysłane dopiero po 7 dniach. NASZ ŚLUB BYŁ NIEWAŻNY! W świetle prawa polskiego nie byliśmy małżeństwem. Ja nie miałam prawa podpisywać się nowym nazwiskiem- a podpisywałam się nim nieświadoma niczego w pracy. Nasz ślub był traktowany jako ślub wyznaniowy, który nie ma mocy prawnej. Mogliśmy się odwoływać i tłuc po sądach.
Co nam więc pozostało? Wziąść ślub cywilny. Tak też zrobiliśmy. Wyobraźcie sobie jak ja się czułam. Ryczałam niemało. Czułam sie już fatalnie. Byłam w 3 miesiącu ciąży i często i wymiotowałam. A tu jeszcze takie coś. Śmiałam się, że na ślub cywilny pódę w szlafroku. W końcu miałam na sobie wiśniowy kostium i jaki taki fryz. Śmiać sie nam chciało na tej ceremoni. Nosilismy już obrączki i musieliśmy je zdjąć przed ceremonią, aby założyć je oficjalnie podczas przysięgi państwowej. Sędzina która udzielała nam ślubu gratulowała poczucia humoru. Co mogliśmy innego zrobić, jak sie zachowć?
Zdjęcia mamy z tej "imprezy" dwa, robione komórką szwagra- świadka śłubu.
Co nam więc pozostało? Wziąść ślub cywilny. Tak też zrobiliśmy. Wyobraźcie sobie jak ja się czułam. Ryczałam niemało. Czułam sie już fatalnie. Byłam w 3 miesiącu ciąży i często i wymiotowałam. A tu jeszcze takie coś. Śmiałam się, że na ślub cywilny pódę w szlafroku. W końcu miałam na sobie wiśniowy kostium i jaki taki fryz. Śmiać sie nam chciało na tej ceremoni. Nosilismy już obrączki i musieliśmy je zdjąć przed ceremonią, aby założyć je oficjalnie podczas przysięgi państwowej. Sędzina która udzielała nam ślubu gratulowała poczucia humoru. Co mogliśmy innego zrobić, jak sie zachowć?
Zdjęcia mamy z tej "imprezy" dwa, robione komórką szwagra- świadka śłubu.
haha no tak polskie urzędy są niesamowite!:)
OdpowiedzUsuńO to mieliście przygodę :) Polskie urzędy...
OdpowiedzUsuńNo ladnie ! Ale i tak bylo cudownie hi hi hi co z tymi urzedami hahaha mysle ze do dzis tak jest hahaha :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepelkowo
No to mieliscie przeboje .... wspolczuje!
OdpowiedzUsuńDzisiaj sie z tego śmiejemy,ale wtedy nie było nam do miechu. Wszystko przez jeden papierek, którego ksiądz zapomniał wysłać o czasie.
OdpowiedzUsuńMi by nie bylo wtedy do smiechu :/ No bo jak ? Przeciez slub byl, w kosciele i w ogole, byli goscie, wesele i tu nagle sie okazuj,ze slub nie wazny :/ Wiadomo z perspektywy czasu to moze sie smieszne wydawac ;)ale wtedy, nie zazdroszcze :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Będziecie mieli co opowiadać i wspominać, ale rzeczywiście...masakra...takie coś to tylko u nas...
OdpowiedzUsuńCo za historia :)
OdpowiedzUsuńTeraz możecie się z niej śmiać, ale wtedy na pewno nie było Wam do śmiechu...
Trafiłam do Ciebie od Pauliny i Alby :-) Teraz to brzmi jak fajna historia, ale dobrze że nie było poważnych kłopotów z tego powodu :-) Jakiś czas temu była opisywana podobna historia, z tym że jedna osoba dowiedziała się o tym fakcie kilka lat po "ślubie", gdy druga zmarła i był kłopot z dziedziczeniem, bo oficjalnie nie byli małżeństwem. Skończyło się pozwem wobec księdza, który nie dopełnił formalności i mnóstwem kłopotów formalnych :-( Pozdrawiam i przyłączam się do stałych czytelników :-)
OdpowiedzUsuńEWa: Zapraszam do czytania. Ja to miłam obawy czy i cywilny będzie ważny. Bo w telewizji w tym czasie mówiono, że wielu sędziów nie miało odpowiednich uprawnień do udzielaia ślubów
OdpowiedzUsuń