Miałam ten temat poruszyć wcześniej, ale zawsze coś innego wyskoczyło. Otóż jakiś czas temu/ bodajże koniec września/ wyrzuciliśmy z sypialni łóżeczko. Miejsca od razu zrobiło się więcej. A kącik po łóżeczku od razu zagospodarowałam po swojemu.
Mebel ten od paru miesięcy był nieużywany. Kasia zagościła w naszym łóżku. Jak to się stało?
Może zanim do tego przejdę powiem Wam, że zarzekałam się iż druga córcia na pewno nie wyląduje u nas. Z Amelką było tak: pół roku spała w łóżeczku, ale kiedy przyszedł czas ząbkowania, a ja w tym czasie wróciłam do pracy, aby ułatwić sobie kojenie bólu córci i jej karmienie, wzięłam ją do nas do łóżka. Mąż nie miał nic przeciw temu. Skończyły się płacz, ja byłam wyspana a Amelia spokojniejsza. Ciężko było nam ją wyprowadzić od nas. Łóżeczko traktowane było jak kara i w ogóle nie chciała w nim spać. Trochę to trwało, ale w końcu przeprowadziła się do swojego pokoju i nowego łóżka. Był na to najwyższy czas, bo Kasieńka była malutka i bałam się, że będzie Amelię budzić w nocy. Amelka chyba już też dojrzała do tej decyzji i nie protestowała za długo. Jednak do dzisiaj ją usypiam, a ona przychodzi w razie złych snów, czy pobudek nocnych i ciągnie mnie do swojego łóżeczka.
Mając w pamięci mozolne odzwyczajanie od naszego łóżka Amelki, zarzekałam się ,że Kaśka nie wyląduje u nas. Minął rok, od kilku miesięcy córcia ząbkowała, a ona spała w swoim łóżeczku. Jakiś czas po roczku, budziły mnie płacze K. Bo to zahaczyła rączką o szczebelek, to uderzyła się główką w szczebelek. Poobijana była strasznie i nie można jej było w nocy uspokoić. Po Takiej pobudce nie chciała zasnąć w łóżeczku, a jedynie na ręku. Czasami udało mi się ja włożyć do łóżeczka, ale najczęściej lulałam ją u nas i wkładałam do jej wyrka. Cała ta sytuacja była męcząca. Ja niewyspana, mężuś właściwie spał mocno , budził się czasami. Byłam zdeterminowana, aby mała spała u siebie. Nerwowa się jednak zrobiłam. To Paweł stwierdził, że bez sensu się tak męczyć. Jak jedna spała u nas to i sprawiedliwie będzie, że i druga z nami „zamieszka” na jakiś czas. Kasieńka strasznie się rzucała w łóżeczku i przez to jej nocne guzy. Amelka zresztą też bardzo niespokojnie spała, ale przeszło jej jak skończyła 2 lata. Kasi jednak nikt nie pobije. Potrafi się przenieść podczas snu do nóg. Często śpi w poprzek, nogami na poduszce. Jej pozycje spania są wręcz niewyobrażalne. Po kim to mają- po mamusi niestety. Ja „rzucałam” się podczas snu bardzo długo. Jeszcze w podstawówce cierpiałam na te dolegliwość.
Od czerwca Amelka wzbogaciła się o łóżko piętrowe. Śpi oczywiście na dole. Potrafi wejść na górę, ale ma problemy z zejściem. Raz spadła i od tego czasu nie ponawia samodzielnych prób zejścia z pięterka. Tak więc do czasu, kiedy Amelka nie będzie spała na piętrze, Kasia będzie spała z nami. Później nastąpi przeprowadzka na parterek.
Czy żałuję że śpi z nami? Absolutnie nie. Jest teraz spokojna. Ja budzę się spokojna. Obserwacja jej podczas snu, obok siebie- bezcenna. Pewnie macie myśli krytyczne- mam to w nosie.
Córcia jedna jak i druga są szczęśliwe. Starsza przeszła ten etap, czuła się z nami bezpiecznie, druga nadal go przechodzi. Jestem szczęśliwa, kiedy widzę, że moje dziewczynki SA zadowolone i radosne. Mam pełna świadomość tego, że powoli zostaniemy z P. zastąpieni przyjaciółmi, potem mężami. Już o tym myślę? Tak. Czas mija jak szalony, patrzeć tylko, a dziewczyny będą w podstawówce i nie będą chciały dać buziaka, później się przytulić bo to obciach.
Bezcenne są dla mnie chwile, kiedy się przytulamy. Kasieńka tak pięknie opiera główkę na moim ramieniu, że aż serce ściska z radości, ale i bólu, że te chwile miną. Mam już sporo lat i na życie patrzę inaczej. Sporo lat mi przeciekła między palcami w samotności. Teraz czuję się tak bardzo kochana i dowartościowana przez moje córcie i męża, że aż boję się dorastania dzieci. Wiem, wiem przesadzam. Ale moje drogie koleżanki, chyba jestem od Was dużo starsza. Wszystkie jesteście przed trzydziestką, lub też po niej. Trochę latek nas dzieli i pewnie punkt widzenia również.
Mam 37 lat, a w ogóle się na tyle nie czuję. Chociaż widzę młodziutkie mamusie, wtedy mój wiek daje mi o sobie znać. W kontaktach z nimi, w ich sposobie widzenia świata. Nikogo nie oceniam. Każdy sam musi doświadczyć wielu sytuacji, przeżyć życie po swojemu. Dobre rady? Każda mama wie najlepiej co potrzebne swemu dziecku i tak nie słuchałaby mądrości i narzucania się. Zresztą ja również nie lubię wymądrzania się innych, więc sama tego nie robię. Moja siostra /starsza/ mówiła jedno, ja robiłam po swojemu. Podpowiadam jedynie jak ja coś robiłam, albo jaką metodą warto by się zainteresować. Nic na siłę. Popełniałam wiele błędów i pewnie jeszcze popełnię, ale to dzięki nim będę mądrzejsza i czegoś się nauczę.
Ależ się dzisiaj napisałam i pewnie wymądrzyłam. Będzie mi miło jeśli podzielicie się ze mną swoimi metodami przenosin dziecka do swego łóżeczka, albo pochwalicie, że pociecha spała zawsze w swoim wyreczku.
PS