Przez pierwsze dni męczyłam brzuch, później przeprosiłam się z pilatesem i wróciłam do 2 godzinnych treningów callaneticsu.
Wiem wiem, to staszne nudy, ale czy 100 brzuszków, czy przysiadów to też nie nudy?
W każdej monotonii można znaleźć coś. Ja zmierzałam do wykonywania ćwiczeń bez błędu. Kiedy już nie sprawiały trudności napinałam mocniej mięśnie. Rzadne ćwiczenie nie stanowi dla mnie trudności. Ale wiecie ci? Jedno, zupełnie proste ćwiczenie z rozciągania stanowi dla mnie problem. Od zawsze miałam trudności z jego wykonywaniem. O które chodzi ćwiczenie? O skłon - w pozycji siedzącej- do obu wyprostowanych nóg. Wieczorem i owszem, ćwiczenie zrobię, ale poi porannym treningu nadal mam z nim trudości- a za bardzo nie chcę się naciągać.
Callanetics rzeczywiście działa. Kiedy wykonywałam go kilka lat temu, po miesiącu efekty były rzeczywiście widoczne w cm, szczególnie w biodrach.
Mimo wykonywania mniej wysiłkowych ćwiczeń pilates callanetics- bo one są raczej rozciągające- zgubiłam mój wagowy nadbagaż i 1,5 cm w psie. Pewnie powiecie że mało- ale mimo intensywnych tortur z Ewą i Jenkins nie ubył mi żaden cm.
Tak więc polecam callanetics.
Znalazłam bloga o callanetics i jego efektach, polecam: http://makemyselfshine.blogspot.com/2013/01/callanetics-natychmiastowe-efekty.html