notka

ZDJĘCIA NA TYM BLOGU OBJĘTE SĄ PRAWEM AUTORSKIM I ZABRANIA SIĘ ICH KOPIOWANIA ORAZ PUBLIKOWANIA BEZ WIEDZY AUTORA POD GROŹBĄ KARY

:)

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników :)

Amelka

Kasia

środa, 30 stycznia 2013

Moja przygoda z fitnesem-cz.2

Byłam po drugiej cesarce, więc odczekać musiałam. Po 4 miesiącach od zabiegu ćwiczyłam brzuch 2 razy w tygodniu, jak juz wczesniej wspominałam w grudniu 2008 zaczął się regularny trening co drugi dzień, a od stycznia już codziennie aż do dzisiaj. Tylko wyjątkowe okoliczności zmusiły mnie 3 razy, do opuszczenia treningu. Od stycznia 2009 włączyłam callanetics 2 razy w tygodniu wieczorami późnymi.
 Zaczęłam interesować sie dietą Dukana. Dietowałam jak to ja, po swojemu i chudłam z każdym dniem diety i wprowadzania innych, trudniejszych ćwiczeń. Moje dietowanie polegało na zmianie pieczywa na dukanowe i słodycze również wg diety- to wszystko. Trwało to około pół roku.
 
Od wagi 59 kg zjechałam do 55 póżniej 54 kg/ tyle ważyłam ostatni raz kiedy wychodziłam z podstawówki/. Zgubiłam biodra, wyszczupliłam nogi, umięśniłam barki. A brzuch zapytacie? Jaki był, taki pozostał. Kiedy zaczęłam ćwiczyć w pasie miałam 78 cm- i zgubiłam 5 cm. Czyli tyle ile miałam odkąd pamiętam- 73-74 cm. Mimo licznych ćwiczeń i wysiłków w pasie zgubić więcej nie mogę a mój brzuch pozostał jaki był.
Kłopot zaczął się pod koniec lata. Przy codziennych ćwiczeniach nie stosowałam żadnej diety i przez rok było ok. Organizm jednak przyzwyczaił się do trudów wysiłku i zaczęła mi waga się podnosić a   cm przybywać- mimo że wprowadziłam mordercze treningi z Ewą 3 razy w tygodniu.
Wiek jednak dał mi o sobie znać i  kolano nie wytrzymało trudu codziennych treningów.Nie chciałam zarzucić ćwiczeć, więc wróciłam do starych płyt kształtujących brzuch. Kiedy się poprawiło callanetics przerzuciłam z wieczora na wczesne ranki- 2 razy w tygodniu, do tego pilates w tanecznym kroku i bardzo stara płyta mieszanki pilatesi i boksu. Zrezygnowałam z późnych pór posiłków, przesunęłam je na wcześniejszą porę i muszę dodać że waga spadła mimo, że treningi nie wyciskają wszystkich potów.
Cóż mogę dodać? Posiłki, szczególnie zdrowe odżywianie, zmniejszenie porcji- to jest to co działa. Jedzenie tego co się lubi, w ograniczonych ilościach i nie odmawianie sobie tego na co ma się ochotę działa.Nie rzucasz się na słodycze po  restrykcyjnych dietach i nie załamujesz się małymi efektami lub ich brakiem. Tak więc 5-6 posiłków dziennie i codzienny ruch działają cuda.
Efekt jojo dotyka nawet ćwiczące osoby zachowujące dietę- tak tak. Czytałam o tym, że organizm przyzwyczaja się do określonego wysiłku i po pewnym czasie trzeba ten wysiłek zwiększać, aby utrzymać wagę.
Tego wszystkiego doświadczyłam na sobie. Wiem, że wiele z Was ma swoje  inne zdanie na ten temat. Znam z autopsji. Byłam młodsza i mądrzejsza. Przyszedł jednak czas aby pogodzić się z jednymi faktami a walczyć  z innymi.
Czego nauczył mnie fitness?? Przede wszystkim szukać informacji o stylu życia i zdrowym żywieniu. Zainteresowałam się metabolizmem i fizjologią człowieka.
Pogodziłam się ze zdaniem:
Odchudzanie się jest łatwiejsze dla niektórych osób i wydaje się być niesprawiedliwe. Ale takie jest życie. Po prostu musisz dopasować dietę i plan treningowy do Twojego typu budowy i metabolizmu.
Brzucha niestety nie uda mi się zmienić. W ubraniu nie wygląda źle, ale bez... to inna sprawa
 
To tyle o mnie i moim fitnesie. W razie jakichkolwiek pytań zachęcam.
 

 
Kolekcja najczęściej używanych płyt, znajduje się w tym segregatorze
 
 
Oststni zakup

 
Prezent z zeszłej Gwiazdki



Callanetics z kasety zgrany na dvd



wtorek, 29 stycznia 2013

Moja przygoda z fitnesem-cz.1

Ostatno dużo u Was o zrzucaniu wagi. Postanowłam więc napisać o mojej przygodzie  ze sportem.

OSTRZEGAM, ŻE MOŻE BYĆ NUDNAWO!!!!!!!!!!!!!!

Jako dziecko byłam nabita i kształtna. Według powszechnej opinii byłam zdrowym dzieckiem.
W tamtych czasach jak większości dzieci nie interesowała mnie figura modelki. W wieku 9 lat przebyłam poważną operację wyrostka powiązaną z innymi duperelami. W każdym bądź razie miałam szczęście, bo zoperowano mnie "w oststniej chcwili". Brzuch rozcięto mi prawie od pępka do łona. Mam bliznowca i szrama pozostała szeroka i szpecąca. Też mi to nie przeszkadzało.... do czasu oczywiście. Jako nastolatka nienawidziłam swojego odstającego i "poszarpanego brzucha".  Kostiumy kąpielowe obowiązkowo jednoczęściowe.
Od początku świadomości swej kobiecości nienawidziałam brzucha. Był odstający. Nie był wielgachny, ale strasznie odstawał- taki odziedziczyłam po mamie- taka sylwetka.
Próby nieudolnego odchudzania nic nie pomagały. Były ziółka przeczyszczające i inne głodówki tygodniowe i dniowe- te oststnie już wieku pełnoletności. Dobiłam sobie wątrąbe i tylko tyle zyskałam. Jako studentka również walczyłam z sobą. Jak daleko sięgam pamięcią, pierwszym moim świadomym sportem był- callanetics. Było to chyba około 15 lat temu bo  wtedy kupiłam nagrywartę wideo. Koleżanka siostry pożyczyła kasetę. I ćwiczyłam na początku 2 razy w tygodniu, później raz, a dlaczego przestałam?? Nie pamiętam. Brak czasu ?? Kontuzja??  Ale zainteresowałam się ćwiczeniami wyszczuplającymi. Były płyty audio z lektorem i ćwiczenia wyszczuplające dołączane do gazet/ na początku Vita, póżniejn Shape/.
Był zapał, ćwiczenia bez wytchnienia, załamanie diety, zarzucenie ćwiczeń. Wielokrotnie przez to przechodziłam. Pierwsze płyty z Vity to Fat Barning i TBC- trzeba przyznać że skuteczne. Pokochałam później płyty z serii Chcę mieć... -Tamilee. Efektowne były ćwiczenia Jilian . I zaczęła się moja wielka kolekcja płyt . Oczywiście wszystkie treningi przećwiczyłam, korzystałam mniej lub więcej. Przed 8 laty miałam dwuletnia przygodę z biegami- nie regularnymi  ale dosyć intensywnymi.
Była ciążą i koniec ćwiczeń. Po ciąży wróciłam do moich ukochanych ćwiczeń brzucha Tamilee, trenerów gwiazd, i innych z kolekcji. Prawie wróciłam do swojej sylwetki, planowałam drugie dziecko, więc stwierdziłam że nie będę się katować.
Regularne ćwiczenia zaczęłam w 6 miesiącu po drugim porodzie....
 
Moje pierwsze zdjęcie

 
Ach któż a kto?? A to ja- mam 4 lata.
 


Lata Licealne- a dokładniej lat 18
 

niedziela, 27 stycznia 2013

O fitnesie. Czy wiesz że.....

Ostatnio dużo o ćwiczeniach odchudzających u Was, więc ja odświeżyłam swoje wspomnienia i wiadomości.
Dużo naczytałam się o odchudzaniu i ćwiczeniach odchudzających za młodu. Od czasu do czasu staram się być na bieżąco z najnowszymi wynikami i badaniami.
Najciekawsze informacje jakimi chciałabym się podzielić to:

Tak wygląda rozkład spalania w czasie przejścia na dietę i treningu:

Etap 1: Przez pierwsze 3 dni diety tracimy 70% wody, 5% białka, 25% tłuszczu

Etap 2: Do 13 dnia diety tracimy 19% wody, 12% białka, 69% tłuszczu

Etap 3: Między 21 a 24 dniem diety tracimy 15% białka, 85% tłuszczu

Etap 4: Od 24 dnia diety tracimy 25% białka, 75% tłuszczu

Do zrzucenia wagi potrzeba więc wytrwałości i konsekwencji.

żródełko: http://zdrowezywienie.w.interia.pl/ciek … miaryiwagi


Efektywny plan mający na celu utratę tłuszczu musi posiadać cztery decydujące składniki:
1. Trening aerobowy
2. Trening siłowy
3. Zbilansowaną dietę opartą na nieprzetworzonym jedzeniu z lekkim deficytem kalorycznym
4. Ustalony cel, motywację i pozytywną samoocenę

Poza osobami z dobrą genetyką, szybkim metabolizmem jest strasznie trudno (nawet jeśli nie niemożliwe) dla większości osób stracić tłuszcz na stałe bez ćwiczeń. Zawsze jest lepiej SPALIĆ TŁUSZCZ niż starać się go zagłodzić (patrz. Kłamstwo nr 2).

Żeby spalić tłuszcz musi być deficyt kaloryczny. Takie są zasady termodynamiki i zachowania energii. Jednak istnieje więcej niż jeden sposób na stworzenie deficytu kalorycznego. Jednym jest obcięcie spożywanych kalorii (jeść mniej). Innym jest zwiększenie liczby kalorii, które spalasz poprzez ćwiczenia.

Z tych dwóch metod stworzenia deficytu kalorycznego, spalanie kalorii jest najlepszą metodą, ponieważ długi deficyt kaloryczny powoduje utratę mięśni i przestawienie się na „tryb oszczędny". Ironicznie, większość osób robi odwrotnie: Obcina kalorie do poziomu głodówki i ćwiczy mało albo wogóle.

Wydaje się to paradoksalne ale najlepsze podejście do utraty tłuszczu, to jeść więcej (utrzymywać mały deficyt kaloryczny) i pozwolić ćwiczeniom spalać tłuszcz. Nie musisz głodować - wystarczy wybrać odpowiedni rodzaj jedzenia i uczynić ćwiczenia częścią Twojego stylu życia.

A oto powody, dlaczego ćwiczenia a nie samo obcięcie kalorii jest najlepszą metodą tracenia tłuszczu: 1. Ćwiczenia - aerobowe i siłowe- podnoszą Twój metabolizm.
Ograniczenie kalorii spowalnia Twój metabolizm.
2. Ćwiczenia wprowadzają deficyt kaloryczny bez przestawienie organizmu na „tryb oszczędny".
3. Ćwiczenie jest dobre dla Twojego zdrowia. Ograniczenie kalorii jest szkodliwe dla Twojego zdrowia.
4. Ćwiczenia, zwłaszcza siłowe, dają znać Twojemu organizmowi, żeby pozostawił mięśnie i nie spalał ich jako źródła energii. Ograniczenie kalorii może spowodować, że 50% utraconej wagi będzie pochodzić z mięśni.
5. Ćwiczenie powoduje wzrost hormonów i enzymów spalających tłuszcz. Ograniczenie kalorii powoduje ich spadek a wzrost hormonów odpowiedzialnych za przechowywanie tłuszczu.
6. Ćwiczenia zwiększają czułość komórek na insulinę, więc węglowodany są raczej spalane w celu pozyskania energii i przechowywane jako glikogen niż zamieniane w tłuszcz.

.... Możesz osiągnąć „efekt treningowy" (zwiększony przyrost mięśni i wzrost siły) tylko w dwóch 30-minutowych treningach tygodniowo - to prawda - ale by być super odtłuszczonym i muskularnym - zapomnij! Jeżeli by tak było, to wszyscy mistrzowie kulturyści by tak robili. A oto do czego wszystko się sprowadza: Zapłata jaką sobie wypracujesz zawsze będzie wprost proporcjonalna do pracy jaką włożyłeś.
więcej tutaj
wielkie kłamstwa wg Toma_Venuto

tu też znajdziesz zaskakujące ciekawstki
http://www.fit360.pl/artykuly/poradnik-treningowy/ile-cwiczyc-dziennie-zeby-schudnac/

Następny post o historii mojej przygody z fitnesem


A teraz troszkę zdjęć, niekoniecznie dietetycznych



Ulubiona sałatka z kalafiorem

Duzo kaloriiiiii- ale czasami się należy

Bomba kaloryczna- ale kocham czekoladę

Znawu lekko

Nadmiar trzeba spalić

I znowu zgrzeszyć

Codziennie do kawy słodycz musi być
To na codzień
Ciasta od święta i na weekend


piątek, 25 stycznia 2013

Ach te buty!!!!

Kiedy byłam małą dziewczynką lubiłam chodzić w mamy butach- tych na obcasach. Pokojenia się zmieniają, ale upodobania dziewczynek nie. Wyciagają buty z szafyu i chodzą w tych na obcasach. Nabierają wprawy????  hihihihi
 



środa, 23 stycznia 2013

My lubimy kolejki

Mój mąż zaraził dziewczyny miłością do zabaw kolejką. Pierwszą dostała na gwiazdkę Amelka- nie oryginalną. Tatuś przez allegro zamówił używaną duplo. Muszę powiedzieć, że ta używana ma się lepiej niż nowa. Co oryginalna i markowa to markowa. Dziewczyny układają tory z tusiem co jakiś czas. Przez większość czasu tory z wagonikami leża spakowane w pudle. Zimową porą, co raz cz ęściej siegają właśnieee po kolejkę.
Zabawa gwarantowana.





poniedziałek, 21 stycznia 2013

100 lat Babciu

Nie będę oryginalna, jeśli wspomnę, żę moje dzieci mają najwspanialszą Babcię na świecie. Nie mogłyby wymarzyć sobie lepszej. Dziadka mają równie super jaj babcię. W tym roku jakoś pomysłów brak - na prezent. Babcia dostała więc rafaello i paczkę capuccino. Dziadek w morzu, więc dostanie tylko życzenia sms-em.
100 lat Babciu, obyś żyła nam długo i w zdrowiu.
 
 

piątek, 18 stycznia 2013

Pierwsze jabłuszko

Jako ze moja noga przeszkadza mi trochę we wchodzeniu na górkę z sankami, więc pomyślałam o jabłuszkach. Bardziej przypominają szufelkę, ale niech pozostanie nazwa jabłuszko. Muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Dziewczynki szybko załapały technikę jazdy. Nie uczyłam ich uności nóg, więc trochę hamują nogami. Zabawę mają świetną. Same wchodzą na górkę i same zjeżdżają. Ja jedynie stoję jak ten kołem i ciężko je przekonać do powrotu dod domu.
 




MOżna i tak wykorzystać jabłuszko.
 

środa, 16 stycznia 2013

Ksiądz i baletnica

Moim córkom zafundowałam 2 spódnice baletnicy i 2 spódnice hawajskie. Dla każdej po jednej. Zakupu dokonałam ze sklepu z drugiej ręki. Amelcia uparła się, że chce w niej iść do przedszkola. Tak jak nigdy nie chce spódnic tak teraz się uparła. Zaprowadziła ją teściowa, więc obraziła się jedynie, mi to by pewnie ryczała. Dzień wcześniej tłumaczyłam jeje, że spódnica za cienka, dzieci by się śmiały. Wcześniej miałam tylko jedną spódnic ę. W dzień kolędy dokupiłam następne i oczywiście musiała być baletnicą. Ksiądz nas odwiedziła bardzo fajny, nawet stroju za bardzo nie skomentował. Kasia tak była zestresowana, że u tatusia tylko na kolanach siedziała. Po obrazek podeszła sama. Ksiądz poprosił, aby odprowadziła go do wyjścia. Zrobiła to ku mojemu zdziwieniu. Penie w końcu zrozumiała, że już będzie koniec odwiedzin hihihiihi
 
 


 

wtorek, 15 stycznia 2013

Śniadanko

Ostatnio zadziwiam koleżanki moimi pomysłamina śniadanie.
 Oto owsiano - otrębowa pita /goferek/,
z ziołowym twarożkiem, kurczakiem, ogórkiem i czarnymi oliwkami.



niedziela, 13 stycznia 2013

Weekendowe szaleństwa na śniegu

Wczorajsze zdjęcia, z lepienia pierwszego bałwana tej zimy niestety skasowałam. Nasz bałwan niestety nie przetrwał do dzisiaj. Został zepsuty, a jego części posłużyły komuś do budowy innego bałwanka. Dzisiaj szaleliśmy zjeżdżając z górki. Niestety ja przez swoją nogę za bardzo nie mogłam się włączać do zabawy.
Z nogą jest już dużo lepiej, tak że mogę swobodnie chodzić bez bólu. Jeszce mam problemy z jej zginaniem.
 
 

Pozostałości wczorajszego bałwanka







NIe ma to jak piaskolina

Najlepsze są jednak zabawy ludzikami z tatusiem
 

sobota, 12 stycznia 2013

Miało być tak samo a nie jest

Włoski moje odrosły i już źle się układały. Codziennie kręciłam je na termoloki-10 min i fryzura jak od fryzjera. Poszłam więc do pod cięcia, aby znowu było łatwiej. Niestety mojej dziewczyny nie było. Myślę sobie, a co tam, chyba każda potrafi podciąć 2 cm. Fryzura wyszła zupełnie inna. Włosy wycięte z tyłu mam tak, że na wałki za krótkie. Ogólnie włosów nie szkoda, ale mam teraz problem z ich ułożeniem. NIe leżą jak wcześniej.
Świeżo po ułożeniu
 
 

 
 

tak jest



tak było