notka

ZDJĘCIA NA TYM BLOGU OBJĘTE SĄ PRAWEM AUTORSKIM I ZABRANIA SIĘ ICH KOPIOWANIA ORAZ PUBLIKOWANIA BEZ WIEDZY AUTORA POD GROŹBĄ KARY

:)

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników :)

Amelka

Kasia

niedziela, 28 sierpnia 2011

Bolące kolanka

Wczoraj zawitał u nas upal niesamowity. Dzień spędziliśmy zwyczajowo na działce i przy grilu. Pomidorków zebraliśmy pelne 10 l wiadro i jeszcze trochę, więc w tygodniu czeka mnie praca. Dziewczyny poszalały w nowym baseniku. Stary basen niestety juz się zużył. Kasia kąpała się i chodziła na kolankach. Świeżo ścięta trawka drapała w kolanka, więc zmuszona była chodzić na stopach z pupcią w górze. Świetny widok. Uparciuch jeszcze nie ma sił, aby sam chodzić.
Noc była burzowa. Waliło piorunami, błyskało i lało. Dzisiajszy ranek był pochmurny. Skusilismy sie znowu na wyjazd na działkę. Pogoda była super. Nie grzało jak wczoraj, ale było ciepło. Zebraliśmy mnóstwo orzechów laskowych. Ach, będzie smakowite wyjadanie
Ja sie powoli sypię. boli mnie oko od jakiegoś czasu. Podejrzewam zapalenie spojówki. Państwowo nie mam szan się dostać, Będę musiała udać się prywatnie. Z rana raczej z dziećmi sie nie da, po poludniu koleka i pewnie będę musiała odczekać. Czeka mnie jeszcze wizyta u lekara rodzinnego, po skierowanie do chirurga. To trochę wstydliwa sprawa. Jeżeli mam to co podejrzewam, czeka mnie małe krajanko. Jak bedę wiedziała co i jak dam znać. Nie mam pojęcia, kiedy ja te wizyty pozałatwiam. Chcialabym tego uniknąć ub odwlec, ale niestey ym razem muszę to wszystko pozałatwiać. Najlepiej jaknajszybciej. tym pesymistycznym akcentem kończę dzisiaj. Dla osłody kilka zdjęć:





środa, 24 sierpnia 2011

Pierwsze kanie, burze

Rok temu kupiłam przez allegro grzybnię kani. Muszę z zadowoleniem donieść, że wczoraj zjedliśmy na kolację pierwsze dwie kanie. Posadziliśmy je w ogrodzie teściów, bo wymagają bliskości drzew iglastych. Na działce nie moglibyśmy zapewnić im odpowiednich warunków. Teściowie nie wierzyli, że coś z tego urośnie, a tu proszę bardzo dwa grzybki juz są. Zobaczymy czy jeszcze coś urośnie ha, ha.


Dzisiaj zostaliśmy uziemieni w domu. Od samego rana burza i ulewy. Siedzimy więc w domu i bawimy się. Zaczęliśmy od malowania palcami, poprzez kubusiowe zabawy az do podskakiwania na zeberce. Kasia sama juz potrafi wejść na zeberkę i bryka na niej. Zdjęc dzisiaj będzie mało, bo baterie się ładują.
Było przemeblowanie, pozmieniało się w sypialni i w salonie. Szykuje się mały remoncik, ale o tym juz wkrótce.
Śpiewać każdy może...


Pozujemy

To własnie farby do malowania palcami

To było pierwsze dzieło tymi farbami

Dzisiaj równiez obie malowaly


Zabawa w królewnę

Zdjęcie do ramki

Amelka ćwiczy razem z mamą
Ulubiony samochód /wczoraj przyniesiony z piwnicy- po roku przechowywania/

niedziela, 21 sierpnia 2011

Wietrznie


Takiego słoneczka, jak ten słonecznik, życzyłabym sobie do końca sierpnia



Wczoraj wiał silny wiatr. Mimo tego pojechaliśmy na działkę.
Trzeba było podlać pomidory i zrobić małe porządki w domku.
 Obowiązkowo oczywiście grilowaliśmy.
Zresztą  co tu pisać, pokażę Wam:




W drodze na działkę



Podaj różnicę między zdjęciem tym i wcześniejszym.
Oczywiście moja mała artystka, która malowała pejzaż, uwolniła swoje płótna;-)

Takie ciasto, że smerfojagodami zajadaliśmy do kawki

Nasza Kasieńka spała w szklarni, bo na dworze wiało

Amelka zapragnęła zostać pomnikiem

Moje buraczki- to tylko te większe, które przerwałam. Reszta nadal rośnie.

Ćwiczenia w skręcaniu

Ulubione zajęcie Kasi- przesypywanie ziemi do wiaderka

czwartek, 18 sierpnia 2011

Mały biały domek...

Jakoś ostatnio ciężko mi coś napisać bo, albo nie mam czasu, albo sił. Jak już pojawia sie chęć to awaria z blogiem.
Tatuś swoim córeczkom wyczarował domek zabaw. Przytargał z pracy ogromniasty karton i krok po kroku powstał fajny domek. Jest on ciągle nie skończony, bo wymaga drobnych malunków, co nie przeszkadza jednak w zabawach. Dziewczyny są zachwycone nową „zabawką”. Jest to miejsce świetne do chowania w czasie zabawy. Kasieńka często używa domku jako „ miejsca medytacji”- chyba domyślacie się o co chodzi? Nie? To mąż zastanawiał się czy w drzwiach nie wyciąć serduszka- teraz już chyba domyślili się wszyscy.
Domek wykonany z kartonu, pomalowany farbami do malowania ścian. W środku zamiast dywana kocyk, pełno zabawek i mały rozgardiasz. To jednak nie przeszkadza moim pannom. Najwięcej go używamy, kiedy nie da się wyjść na dwór- co ostatnio często się zdarza.
A to foto relacja z powstawania domka:
Tak było na początku



W malowaniu obowiązkowo brała udział Amelka

Kasia troszkę przeszkadzała

Najlepiej wychodziło się jej przez okienko/kiedy domek schnął/

Zadowolona minka

Malowanie nie przeszkadzalo w zabawie

Panienka z okienka

"Co by tu jeszcze domalować?"

Nasz mały biały domek

Witamy tylko z zaproszeniem ;-)


piątek, 12 sierpnia 2011

Pa, pa cycuś

W końcu mogę powiedzieć, że Kasieńka przeszła całkowicie na butelkę. Dwa misiące zeszło nam na odstawieniu cyca. Najdłużej domagała się go w nocy. Kiedy się budziła głosno popłakiwała, a jak dostawała butelkę darła sę w niebogłosy. Juz od trzech dni żyje bez cycka i nie dobiera mi się do niego. Ja z lenistwa w nocy dawaam jej zazwyczaj lewą pierś i czuję że jest w niej jeszcze mleczko. Pewnie będę musiała jeszcze troszke pościągać.
Trudne były początki karmienia, bo musiaam dopajać mieszanką. W dodatku brodawki strasznie mnie bolaly. Myslałam, że przy drugim dziecku będzie lepiej, a tu guzik. Wiele razy myślałam o przejściu na butelkę. W sumie ucieszyam się z tego dopajania mlekiem, bo myślałam, że nie będzie probleumu z przestawieniem na butelkę- bo z Amecią były problemy. Niestety, jak już cyc wystarczał to ani chciała dotknąć butelki. Tak nam zleciało prawie 14 miesięcy karmienia. Z Amelką było 13 mesięcy.
 Ale powiedzcie dziewczyny ile można!? Założyłam, że będę karmić 6 miesięcy, ale wyszło inaczej. Nie przejmowałam się  za bardzo tym odstawianiem, z tego względu, że nie wracałm do pracy.
Nie wiem czy to zasługa naturalnego karmienia, ale dziewczyny nie chorują poważnie. Od czasu do czasu łapią przeziębienie. Nie jest chyba tak do końca prawdą, że dzieci karmione piersią nie chorują. Szwagierka swoją dwójkę karmiła dosyć długo, a ciągle po lekarzach biega. Tak samo z koleżanką. Pierwszego synka karmiła przeszlo dwa lata, a ten ciagle choruje, prawdopodobnie jest alergikiem. Drugiego karmiła 1,5 roku i też często choruje. A jakie Wy macie doświadczenia z karmieniem?
Czas na soczek

Pa pa

czwartek, 11 sierpnia 2011

"Mamo chcę sukienkę"

Tak właśnie powiedziała Amelka, kiedy pytałam ją, jakie chce dzisiaj spodnie. Tym mnie zaskoczyła. zawsze kiedy proonuje sukienk marudzi. Przyzwyczaiłam ja do spodni, ponieważ długo raczkowała i szkoda mi było jej kolanek. Zawsze to w spodniach wygodniej jej było zasuwać na nóżkach- wg mnie.
 Kaśka ma tyle sukienek, że częściej jej je ubieram. Tu środek lata, a ja pod sukienkę zakladam jej normalne bawełniane rajstopki, bo na te z laikrą wg mnie troszkę za zimno.
A co u mnie? Mniej mnie boli. Mam nadzieję, że to naciągnięte mięśnie a nie nerki, bo boli w ich okolicach. roboty mnóstwo. Jabłka, pomidory i buraczki już w słoikach. Czeka na mnie jeszcze wielka sterta prasowania. Zrobilam mały porządek w szafkach dziewczyn, poodkładałam za małe ubranka. Zrobilo sie więc troszkę luźniej.
Moja mała dama

Ulubiona zabawa na mamie

To my



wtorek, 9 sierpnia 2011

Ałał

 Wczoraj coś mnie strzyknęlo w kregosłupie, nie wiem nawet kiedy. Troche pobolewało. Spać nie mogłam, kiedy wstałam,żeby sie ketanolem posmarowac to prawie zemdlałam. Miałam juz naciągnięte mięśnie barków, to bolało. Pierwszy raz jednak z kregosłupem mam problem- to dopiero jest ból. Teraz jest już lepiej, nie wiem czy samo od siebie czy od żelu przeciwbólowego. Dobrze, że dziewczyny nie szaleją.
Na dworzu wieje niemilosierne, raz pada a raz nie. Wyszłyśmy na plac na całe 20 min- bo padalo. Rozpogodziło się trocę, ale chyba nie na długo.
Amelka próbuje sama wspiąć się na huśtawkę jeszcze za bardzo jej nie wychodzi. Trzeba jeszcze treningu.
Co jeszcze ciekawego? Chyba nic, dzień poleci pomału w domku. Mam jeszcze w planach upiec kruche babeczki z borówkami i pierogoi leniwe na obiad. Zobaczymy jednak czy dam radę.




Tak śpi Kasia

Dzisiaj najlepsza zabawka jest miska


niedziela, 7 sierpnia 2011

Sama, plony

Plany na weekend byly inne, jednak prognoza pogody zmienila je. Planowalismy w piątek po południu pojechać na działkę i nocować. P. pracował w sobotę tak więc resztę soboty popracowalibyśmy sobie w plenerku. Nieprzewidywalność pogody sprawiła, że nie pojechaliśmy, a szkoda, bo pogoda była ładna.
sobotę spędziłam do południa z dziewczynami na placu zabaw. Było dosyć mało dzieci, koleżanka z przyszłej grupy przedszkolnej była bez starszej siostry /jak jest z siostrą, co ciagle chodzi za nią z jednego miejsca w drugie i mało bawi sie z innymi dziećmi/ tak więc Amelka miała okazję się z nia pobawić.
Po południu znowu chciała iść a dwór. Ostatnio jak jesteśmy na placu po niedlugim czasie chce do domu, kiedy w domu trochę posiedzi chce na dwór. Jak juz wspominalam, dzieciaków starszych nie było. Plac był pustawy wiec po długim namysle puściłam ja samą. Trzeba obejść nasz blok i jest plac zabaw. Myslalam że pójdzie i przyjdzie. Najpierw pobawiła sie z Wicią. Szybko przyszła po łopatkę i poszła. Ta jednak już polazła gdzieś za inną dziewczynką, a Amelcia bawiła się sama w piaskownicy. Póxniej przyszła do domu, żeby spytać czy moze być jeszcze na dworze. Poszła znowu i zabawa rozkręciła się na dobre. Przyszły starsze dziewczynki ulubiona kolezanka Ameliki Dominika z koeżanką /nie wiem czemu mówi na nią Linijka/. I zabawa się zczęła. Dziewczynki zajeły sie nia i Wikcią. Sadzały na huśtawki i takie tam. Kiedy poszły do domu Amelcia również wróciła. za chwilę znowu poszla i pobawila sie trochę z Wikcią i przyszła. Ja wszystko obserwowałam z balkonu. Nerwy miaam napiete do granic wytrzymałości, bo zajmowałam sie takze w domu Kaśką. Ale wiecie co? Było naprawdę warto. Kiedy Amelka w końcu była w domu, promieniała radościa. Była to moja dawna rozbrykana i rozgadana dziewczynka. To pozwala mi jasniej mysleć o jej pobycie w przedszkolu. Martwie sie tym, że będzie z nerwów wymiotować i trzeba będzie z niego zrezygnować. brakuje jej ostatnio zabaw z rówieśnikami, więc może nowe dzieci w grupie, nowe panie pomoga jej pozbyć sie tego lęku.
Dzisiaj zabwilismy troszke na działce. Troche było wygłupów. Deszcz nie pozwolił na dłuższe brykanko. Amelka zdążyła jednak popluskać sie w baseniku, my zaliczylismy grila na werandzie- osłonietej od deszczu. Przywiozłam do domy borówki amerykańskie, jabłka, pomidory i fasolę. Jabłka puja sie juz na drzewie, trzeba bedzie porobić przecier, Znowu robota mnie czeka. Borówki planuje wykorzystać do jagodzianek albo kruchych babeczek, jeszce nie wiem. Rozgadałam sie niemiłosiernie, więc teraz juz tylko parę fotek.


Na karuzelce


Juz z innymi koleżankami

Troche śpiżcy Kasik

DZisiejsza kąpiel na działce

Pozy małej modelki

Bez komentarza

Borowek nawet sporo zebrałam

Dzisiaj trzeci raz kąpała sie w normalnej wannie i tak już chyba zostanie