Nie wiem dlaczego i co mają one w sobie, ale je uwielbiam- o ile można uwielbiać ciastka. W moim rodzinnym domku o tej własnie porze- na dwa tygodnie , tydzień przed Tłustym czwartkiem pojawiały się w domku pączki. Mama piekła za jednym razem około 20- 30 pączków i rozchodziły się w dwa dni. Po dniu, lub dwóch znowu było pieczenie. Były to pączki z różnym nadzieniem, połówkami śliwek z kompotu, dżemem, a najczęściej z marmoladą. Ja bardzo lubię z marmoladą różaną. Swojego czasu też piekłam pączki na potęgę, drożdżowe chruściki, cynamonowe łezki, korzenne oponki. Było tego sporo. Tradycyjnych chrustów nie lubię, więc nie piekę- z resztą nie wychodziły mi super.
A dzisiaj? Nie piekę, bo ja się ograniczam, mąż nie może. Bezglutenowe pączki to trudna sztuka, której jeszcze nie opanowałam. Znalazłam w zeszłym roku przepis na bezglutenowe paczki "Rzucane" z kartoflanki. Zrobię więc jedno podejście i zobaczymy. Teściową poproszę o upieczenie chrustów bezglutenowych- w zeszłym roku wyszły jej super.
Ja od niedzieli objadam się pomarańczowymi mini donatami. Pieczone w maszynie- w stylu gofrownica, więc nie w głębokim tłuszczu, w dodatku na twarożku a nie maśle. W zeszłym roku, kiedy byłam na dukanie na podstawie innych przepisów opracowałam właśnie ten na pomarańczowe ciacha i bardzo przypadł mi do gustu. Ogólnie od czasu do czasu piekę sobie duranowe słodkości.
Ach te wspomnienia. Tłusty Czwartek jednak zobowiązuje i na pewno będą prawdziwe pączki. Mężnemu tez coś upiekę, muszę tylko zaopatrzyć się w mąki odpowiednie /w sklepie internetowym/.
***
Amelka od wczoraj w przedszkolu. Właściwie chciałam ją zostawić jeszcze w domku, ale z dziećmi będzie jej weselej, a poza tym długie przerwy jej nie służą. Co prawda dużo mniej dzieci jest teraz w przedszkolu, ale nie narzekała wczoraj, a dzisiaj poszła bez marudzenia.
Były zdjęcia w strojach karnawałowych, to jej pierwszy rok więc wezmę bez marudzenia- ładnie wyszła, ale minka poważna.
]\
Kończę, bo o jedzeniu wyszło, a ja jeszcze muszę sałatkę ryżową z kurczakiem zrobić- dla odmiany co innego na kolację.
Najlepsze z dżemem albo jogurtem |
Ujeżdżanie zeberki |
Już akcenty walentynkowe- nie ma to jak zabawy balonami |
Mmmm zjadłabym takiego domowego pączka. Moja babcia zawsze takie robi :) Są pyszne i nieporównywalnie lepsze od tych sklepowych :)
OdpowiedzUsuńMniami, ale mi smaka narobilas Elu! Ja tez uwielbiam paczki, ale bezglutenowych jeszcze nie robilam :-)
OdpowiedzUsuńJa próbowałam robić w zeszłym roku- wyszły takie se. Ale robiłam z maki ryżowej i kukurydzianej. W tym roku będę robiła z gotowego mixu. Babka gotowana na parze wyszła, wiec pączki chyba też.
OdpowiedzUsuńGdybym miała piekarnik, na pewno bym spróbowała coś upiec... ale niestety... Jeśli chodzi o pączki, lubię owszem - najbardziej z marmoladą :) Ale przeważnie zjem jednego i mam dość - za słodkie :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaka na słodkie... A nic nie mam w domu :D
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie piekłam sama pączków, jakoś boję się za to zabrać :-)
OdpowiedzUsuńNo a una w domu jeszcze pączków nie było bo mój najmłodszy brat miał wyrostek i mamy dietę razem z nim:(
OdpowiedzUsuńŚlinka cieknie:(
proszę przy mnie o pączkach nie wspominać - mam 20 kg do zrzucenia :)
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio mam niesamowitą chętkę na napoleonki. Mogłabym je jeść i jeść i jeść. Aż by mi się znudziły :)
OdpowiedzUsuńJakos nigdy z apaczkami nie przepadalam ...
OdpowiedzUsuńmasz talent kochana :P super wygladaja
Oj paczki buuu, ja chyba bede musiala sie obejsc smakiem, bo sama zaczynam wygladac jak paczek :D
OdpowiedzUsuń