W końcu mogę powiedzieć- wygraliśmy z wirusami. Na jak długo? Tego jeszcze nie wiem. Amelka dzisiaj wróciła do przedszkola, a Kasieńka od dzisiaj już broi. Mnie złapało wczoraj. Do pracy jechałam nieprzytomna. Jedynie siła woli trzymała mnie przy życiu. Co wypiłam to mdłości. Zjadłam śniadanie dopiero po 17.00 bo bałam się wymiotów w pracy i drodze powrotnej autobusem. Zresztą i tak nie miałam na nic ochoty. Kiedy dzisiaj stanęłam na wagę/z ciekawości/ okazało się że ważę kilogram mniej- skuteczne te wirusy w walce z wagą hihiihi. Dzisiaj czułam się dużo lepiej, chociaż osłabiona byłam wczorajszym dniem. Wiele rzeczy wczoraj gdzieś posiałam i dzisiaj ich szukałam. Naprawdę nie wiem jak wczoraj funkcjonowałam.
***
Na razie nic ciekawego się nie dzieje,więc nie będę zanudzać. Kilka tematów od jakiegoś czasu zalega mi w głowie, ale jakoś przez te choroby nie mogę zasiąść dłużej przed komputerem, Pozdrawiam.
cale szczescie kochana!! :*
OdpowiedzUsuńDobrze, że dziewczynkom już przeszło no, ale szkoda, że Ciebie złapało. Jeszcze raz: Dużo zdrówka!! :)))
OdpowiedzUsuńsuper, z utęsknieniem czekam, aż moja wyzdrowieje!
OdpowiedzUsuńDzięki. Teraz możemy cieszyć się piękną pogodą
OdpowiedzUsuńkuruj się kuruj, bo wiosna idzie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że u Was już zdrowo oby tak dalej. Ciepło się robi, trzeba korzystać więc wirusy odpuściły :)
OdpowiedzUsuńsuper,ze dziewczynki zdrowe :)
OdpowiedzUsuń