Za oknem prawie wiosna. Słoneczko świeci i ładnie grzeje a u nas... Skończył się kłopoty z brzuszkami i wymiotami a zaczęła grypa. Mężny z grypy żołądkowej od razu wpadł w grypę, dzisiaj chwyciło Amelkę. Dołączył wielki kaszel i wysoka temperatura. Kasia wczesnym rankiem skończyła walkę z wtórnym wirusem żołądka. A ja? Już drugi tydzień czuję się wykończona. To nie tylko nieprzespane noce, ale chyba już przesilenie. Ja niestety z tych, co niestety przechodzą przesilenia. Na pociechę nabyłam dzisiaj spódnicę z jeansu. Wyryła mi się w pamięci, kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłam. Długość w kolanko. Z moimi latami powinnam dłuższe kiecki nosić, ale nogi mam niezłe, więc przez jakiś czas jeszcze nic chyba nie podpadnie.
***
Powróciłam do mojej wielkiej miłości- książek. Powrót po niemal dwóch latach przerwy. Jeszce nie zdążyłam pogodzić czytania, z blogowaniem, pracą i rodziną, ale powoli się organizuję. Pozdrawiam.
Prosze Cie jakim wiekiem, juz nie wymyslaj :P Jak masz zgrabne nozki to sie nimi chwal :D
OdpowiedzUsuńJa też niestety przechodzę przesilenie, niezbyt fajnie jak człowieka samopoczucie jest uzależnione od aury, ale nie martw się już widzę światełko w tunelu że nie długo wiosna.
OdpowiedzUsuńZdrowia dla całej rodzinki :)
Dużo zdrówka dla Was :)Pochwal się spódniczką :)
OdpowiedzUsuńJak masz figurkę i czujesz się dobrze, to nie patrz na to co wypada a co nie, tylko w czym Ci dobrze i wygodnie, moja droga :)
OdpowiedzUsuńPrzytulam :*
Zaraz pstryknę fotkę spódniczce
OdpowiedzUsuń