notka

ZDJĘCIA NA TYM BLOGU OBJĘTE SĄ PRAWEM AUTORSKIM I ZABRANIA SIĘ ICH KOPIOWANIA ORAZ PUBLIKOWANIA BEZ WIEDZY AUTORA POD GROŹBĄ KARY

:)

Witam wszystkich stałych i nowych czytelników :)

Amelka

Kasia

środa, 29 czerwca 2011

Piknikowo, imieninowo

Dzisiaj wybrałyśmy sie domiasta. Było gorąca, więc kiedy wrócilyśmy bylyśmy padnięte. Po kawce i obiadku w końcu wyszłyśmy na godzinke na dwór. Było dzisiaj piknikowo. Wzielysmy sobie kocyk i prowiant oczywiście. Dziewczyny świetnie sie bawiły. Kasa oczywiście uciekała z kocyka lub przeszkadzała w piknikowaniu.
Juz prawie zapomniałam o wymiotach Amelki. Aż tu...  KIedy moja druga połówka zjadła obiad i troszkę odetchnęła, poszla z dziewczynami na dwór- ja pół godz, poprasowałam- bo zwaliła się tego, że hoho.
Kiedy zeszłam do moich, dzieciaki bawiły sie w piaskownicy w sklep. Kasia oczywiście łazila po piaskownicy i rozwalała "wypieki'. Biedna Amelka próbowała kupić za kamyki wypieki, ale dziewczyny ignorowały ją. Kiedy podjadała chrupki zaczęła kaszleć. Była tak zdenerwowana, że w końcu zwymiotowała. Niewiele, ale jednak. Martię sie tym,że ona jest tak strasznie wrażliwa i uczuciowa. Bolą ją krzywdy innych. Wszystkim strasznie się przejmuje. Będzie jej z tym bardzo ciężko w życiu- wiem po sobie.

Poswietowaliśmy sobie takze troszkę, bo mój mężuś obchodził dziś imieninki. Już wczoraj z Amelką zrobiłyśmy pyszne ciasto. Bardzo łatwe a smaczne.



Dla wnikliwych przepis można znaleźć tutaj-pyszne ciasto

wtorek, 28 czerwca 2011

Bez ekscesów

Dzisiejszy dzień minął spokojnie. Zaliczyliśmy wizyte u lekarza. OKazał sie że Amelka ma zapalenie gardła, A co do dalszych podejrzeń chorobowych to czekaja nas kolejne badania, i czekanie na wyniki.
Moje starsze dziecko dało sie nawet dzisiaj uczesać. Wytrzymala pół godz.,ale jednak.
Zapomniałam dodać,że od jkigoś czasu Kaśka w końcu powtarza op,op- kiedy biorę ją na ręce. Na wszystko co trzyma w rączkach mówi: to. W końcu zaczyna się coś dziać.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Uzależniona?

Od kilku miesięcy? Nawet nie pamietam od kiedy lubię sobie w poniedziałek odwiedzić pobliski ciucholand /tzw. odzież z drugiej ręki/. W poniedziałki dlatego- że dostawa "nowego towaru". Wyobraźcie sobie, że przed otwarciem /9.00/ ustawia sie dosyć pokaźnych rozmiarów kolejka. Normalnie jak w daaaaaawnych czasach. Ja z dziewczynami idę około południa bo juz ludzi ,miej. Fajne ciuszki, często nowemozna sobie wyszperać. Mój mężuś nabija się ze mnie, że jestem od tych poniedziałkowych wizyt uzależniona. Nie wiem czy uzależniona, ale to jedna z moich rozrywek. Dzisiaj dla Amelki znalazłam spodenki, zupełnie "nówka funkiel nieśmigana"- jak to sie u nas mówi /nowe-po prostu/.


U kuzynki
Kiedy w końcu wstałyśmy i odwiedziłyśmy ulubiony sklep mamusi wybrałam się do siostry. Mieszka 10 min ode mnie a odwiedzamy się jakbyśmy mieszkały w innych miastach. Wczoraj sie umówiłam, e przyjdziemy. Ona pracuje na zmiany i często nam jest sie zgrać w czasie. Moja Amelcia lubi sie bawić z Madzia- o rok starsza kuzynką. Zabawa była bardzo udana. NIestety w drodze do domu okazało sie, że moja starsza pociecha ma dość wysoką temperaturę. Po obniżeniu temp. czuła sie dobrze ichciała bawić się na dwodu. Niestety rozczarowała się srogo, bo zatrzymalam ją w domu. Tak dla pewności.  Jutro idziemy do lekarza. Z jedzeniem jest już dobrze. NIe wymiotuje. Je jenak kiedy się jej tylko jedzonko podsuwa. Nie usiądzie normalnie do posiłku. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie ma przez przypadek celiaki. Brzuszek oststnio często ją boli. Trzeba sie jutro wywiedzieć.
Dzwoni oczywiście do mamusi


Katarzynaka jak zwykle ścierała kolana

Kasie nie miała wstępu do zabaw starszych dziewczyn

Tak wyglądała próba uśpienia moich panienek

Zabawy na placu

Nie zdążyłam wczoraj nic skrobnąć, bo padłam razem z dzieciakami. Kasia zakatarzona i od dwóch dni źle śpi.
Dzień był bardzo słoneczny, ale troszke wiało. Wybrałam się z Kasią do lidla /mam go na drugim końcu miasta i w tygodniu trudno mi sie tam wybrać/, miała się wyspać bo szkoda siedzieć w domu w taka pogodę. Łatwo nie było w końcu sie poddała. Tatuś w tym czasie bawil sie na placu zabawz Amelką. Do domu zeszliśmy sie dopiero na obiad/frytki z szszłykami/. Potem dziewczyny spały. Amelce rzadko to już się zdarza. Po spaniu obowiążkowy był plac zabaw. U nas po poludniu na placu cień ibyło trochę zimnawo. Wytrzmaliśmy do 19.00. Później były zabawy w domu. Dzień więc upłynął nam zabawowo i filmowo/kiedy spały dzieciaki.
Z samego rana byly bańki


Moja Amelcia w sukience- tudno ja na to namówić

W drodze

W końcu zasnęła

Szaleństwa na huśtawce

niedziela, 26 czerwca 2011

Działkowo

Wyjazd na działkę stał pod znakiem zapytania. Pogoda robiła psikusy, raz padało a raz nie. w końcujednak pojechaliśmy. W końcu mogłam przyciąć pomidory bo już się zapuściły i kwiatki zasadzić - na balkonie od nich robiło się już ciasni. Kiedy zakwitna pochwalę sie moim chowem. Bardzo dumna jestem z pomidorow, sadzonki sama wyhodowałam z ziaren. W zeszłym roku, kiedy przejęliśmy działkę, było już w niej mnóstwo pomidorów, w tym roku trzeba bylo wszystko samemu zrobić. Posadziłam również buraczki i truskawki. Dzieciaki będą mogły trochę ekologicznych warzyw popróbować. Odkąd zasmakowałam swojskich pomidorków, te kupne mi normalnie nie smakują. Wydają się papierowe- ależ ze mnie wredota. Ja zajmowałam sie roślinkami, moja druga polowa przejęła opiekę na naszymi pociechami. Kiedy padało chowali sie do domu, kiedy swieciło- szaleli na trawce. Jako żewymieniiśmy drzwi w domku na działce, dzisiaj P. wykańczał pracę, oczyiście mniał pomocnika w osobie starszej córci. Amelka dzielnie pomagała mi w sadzeniu kwiatków i podlewała- to jej ulubione zajęcie. Dzisaiaj z niecierpliwością siedziała blisko grila i czekała na swoje kiełbaski.
Kasieńce po raz pierwszy samodzielnie udało sie wydmuchac bańkę mydlaną. Niestety nie zostało to uwiecznione. Cały dzień biedaczka maczała swoje kółeczko w mydlinkach i dmuchała. W końcu przyszła nagroda. Oto fotki. Robiłam je z K. na rękach więc wyszły jak wyszły.

Warzywnie i owocowo


Szlify na pomocnika


Moja hodowlana duma- pomidory


Mój starszy brudasek


Mój młodszy brudasek

Kwiatowo

piątek, 24 czerwca 2011

Truskawkowe cudo

Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem "mieszania składników". Moja córcia wczoraj mieszala składniki- robiła koktajl ze szwagierką.
 Stwierdzilam,że muszę ją bardziej zaangażować w prace domowe, aby odwrócic uwagę od złego samopoczucia na widok jedzenia. Jak na razie działa.
Dzisiaj zaproponowałam mieszanie ciasta. Poszło świetnie. Ubiłam jaja z cukrem a ona mieszała wsypywana mąkę, później to ona wsypywała a ja mieszałam. Później nie mogła sie doczekać robienia kremu, który mieszała ze mna mikserem. W ten sposób powstał moje ulubione ciasto z truskawkami "truskawkowe cudo". Bita śmietanę  zastąpiłam serkiem homogenizowanym- w ramach odchudzania ciasta.



Ja wczoraj upiekłam sobie dukanowy chlebek, pychotka. Oto on w całej swojej krasie.


Dzisiaj udało nam się wybrać do miasta / 2 godz./. W tym czasie złapał nas deszcz i musiałyśmy go przeczekać w sklepie. Kasia marudziła, Amelka szalała na samochodach/takich na monetę/- bez wkładnia do nich monet, a mama plotkowała z koleżanką z pracy- jedną z dwóch, która mieszka w moim mieśce.
Na dwór udało się wyjść dopiero koło 19.00. Bo przestało padać.

Juto jak zwykle jedziemy na działkę. Bedę sadzić kwiatki, może popielę i zwyczajowo pogrilujemy. Mam nadzieję, że pogoda bedzie lepsz niz dzisiaj.

Boże Ciało, biała marynarka i grill

Boże Ciało
Dzień rozpoczął sie dosyć późno, więc i pospieszno. Wstaliśmy o ósmej/ co sie rzadko zdarza/. Jako że z rana imnastykuję sie ok 30 min/ dzisiaj nie zdążyłam całości/, w pospiechu zrobiłam sniadanie, umyłam włosy i poszliśmy do kościoła. Ludzi dzisiaj tlok, jak to w Boże Ciało więc staliśmy na dworze. Głośniki nie byly właczone, więc jakbyśmy stali gdziekolwiek. Na przekąskę dla dzieci wzięliśmy lakonikowe safari, Kasia i owszem jadła, Amelka bleeeeeeeeeeee. Później bylo marudzenie i popłakiwanie. W każdym razie nie doszlismy nawet do pierwszej stacji.
Coraz bardziej jestem przekonana, że te wymioty Amelki związane są z jakąś nerwicą. Coś sobie do głowy wbiła i koniec.Trzeba porobić dalsze badania i odwiedzić psychologa dziecięego.
Biała marynarka
Cztery lata temu do slubu kupilam sobie białą marynarkę. Panikowałam strasznie, bo wrzesniowa pogoda była wtedy bardzo kapryśna. Wypożyczyłam jeszcze sobie bolerko, kupilam białą parasolkę. Byłam zabezpieczona na każdą pogodę. Pogoda w dzień mojego ślubu okazała się wymarzona. Był to pierwszy słoneczny i ciepły weekend września. Wszystkie zabezpieczenia okazały się zbędne, parasolkę szybko zgubiłam, zostawiłam u lekarza i ślad po niej zaginął. Biała marynarka leżała sobie nieużywana, bo to nie mogłam w nią wejść, albo nieodpowiednia pora roku była. Dzisiaj po raz pierwsy ja założyłam. Mam nadzieję, że w końcu gościć na mnie będzie często.

grill
Małym powodem wizyty był Dzień Ojca- Paweł kupił tacie piwko. U teściów była również rodzina siostry męża z dwójką dzieci. Maje dziewczyny wybawily się za wszystkie czasy. Amelka z początku, kiedy pojawiło się jedzenie już była bliska "popisu". Tatuś jednak ją zabawił i było ok. Szwagier tak się z dzieciakami wygłupiał, że Ta nie miała dosyć. Zjadła przy okazji zabaw obiad, sama poprosiła o lody. Zjadła również ciasto. Więc mam powód twierdzić ,że to coś w główce jej siedzi. Kilka fotek:
W altance jedliśmy i odpoczywali

Moja młodsza pociecha cały czas spędziła na kolanach

Miała dziś okazję pojeść piasku

Starsza pichciła

środa, 22 czerwca 2011

Wieczorkiem, balonowo

Aż dziw bierze, że nogę dzisiaj tyle czasu poświęcić na pisanie. W końcu może wybadam bloggera. Nigdy nie mam czasu, bo moja Kaśka raczkuje, ża się za nią kurzy. Mam problemy z zamieszczaniem zdjęć na stronie. Zostają wiczory, ale zdarza mi się zasypiać przy usypianiu dzieciaków, albo tak jestem padnięta, że nie wnikam. Dalej sobie poeksperymentuję.
W końcu mogę się pochwalić moją córcią, która pije samodzielnie mleczko. Nie mogłam wstawić zdjęcia wcześniej.

Balonowo
Moje dziewczyny tak zajęły sie zabawą balonami, że nie chciały pójść spać. Faktem jest, że nie bawiły się nimi juz ze 3 tygodnie. Mimo, że mają duuuuuuuużo zabawek -uwielbiają balony.


Jutro jedziemy po procesji na grila do teściów. Wieczorkiem postaram się o tym napisać.

Szlag mnie trafia z tymi komentarzami, tzn z trudnościami z ich zamieszczaniem.
Chcę podziękować Katarinie, za inspiracje do pisania tego bloga. Spodała mi sie jej chęć uwiecznienia w sieci życia swojej rodzinki. POzdrawiam. Próbowałam to robić w komentarzach ale wyrzuca mnie ciągle.

Spokojnie

Dzisiejszy dzień minął bez większych ekscesów. Amelce wydarzyła się jedna wpada /z wymiotowniem/, kiedy zaproponowlam pomidorówę z makaronem. Mało dzisiaj zjadła, ale za to piła. Są więc postępy. Kasieńka coraz chętniej pije mleczko z butelki. Bardzo mnie to cieszy.

Lody czekoladowe, które robiłam w poniedzialek, są niezłe, ale nawet jak dla mnie- wielbicielki czekolady za duzo w nich czekolady. Wczorajsze lody truskawkowe wyszły troszkę za twarde.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Fobie, lody i Katarzynka

Zaczęłam wczoraj pisanie, ale w końcu nie skończylam. Amelka mnie dobila, a później zasnęłam przy usypianiu.

Fobie
Jak na razie Amelka zachowuje się bez zarzutu. Od jakiegoś czasu, kiedy Amelka słyszy o jedzeniu kaszle i wymiotuje. Zaczęło się od tego, że nie chciała jeść śniadań. Kiedy podawłam jej bułke i zachęcałam do jedzenia wymiotowała. Obiady jadła jednak narmalnie. Teraz doszlo do tego, że kiedy kupuję w sklepie bułkę ona od razu wymiotuje. Chce jeść i wymiotuje. Byłyśmy u lekarza, skierowano nas na badania. Wyniki dobre. Wczoraj wypila tylko pół szklanki mleka, cala resztę zwymiotowała. Dzisiaj jeszcze nie wymiotowala, ajadła dosyc sporo. Lekarz skierował nas do szpitala, zasanawiam się, czy jest sens dawać ją na długi weekend. Wcześniejsze doświadczenia ze szpitalem nakazują dać ja dopiero po niedzieli. Zobaczymy zresztą jak będzie. Dzisiaj super a jutro?
Lody
Wczoraj  końcu wypróbowałam maszynę do lodów. Musiałam oczywiście robic po swojemu  i żle. Zamiast włączyć maszynę i przelać do niej masę, to wlałam masę i próbowalam ją uruchomić. Po wlaniu masy do maszyny ta zamarzała i nie dało sie jej uruchomić. Trzeba było wyskrobać masę i jeszcze raz wlać masę po uruchomieniu.
Katarzynka
Przez te całe kłopoty z Amelką Kasia zostala troszkę jakby na boku. Robi w końcu postępy. Zaczęla w końcu pić mleko z butelki. Liczę że za miesiąć w końcu zapomni o cycu. Ćwiczy także nogi i pewnie w kńcu zacznie stawiać pierwsze kroki. Dlaczego te postę mnie tać cieszą, ano dlatego, żę moja Katarzynka niedługo skończy rok i dwa miesiące. Więć wszystko zostalo wyjaśnione.

niedziela, 19 czerwca 2011

Początek

Z zapisaniem życia mojej rodzinki zamierzałam się od jakiegoś czasu. W końcu dojrzałam do tej decyzji i oto jestem. Mam nadzieję, że będę  w miarę systematyczna. Moje dzieci ostatnio nie pozostawiają mi wiele czasu dla siebie.
Jestem szczęśliwa mamą dwóch córeczek i żona swojego męża. Raz jest lepiej innego dnia gorzej. Życie tak szybko biegnie, że pragnę uwiecznić tutaj jego część, aby można bylo do niego czasami powracać.
W miarę pisania wzogacę szatę graficzną i postaram się zamieścić zdjęcia upamiętniające ważne miejsca, chwile i wydarzenia.
Pragnę, aby ten zapis stał sie kroniką mojej rodziny, która z czasem będzie kontynuowana przez następne pokolenie.

Dzisiejszy dzień był bardzo udany. Spędziliśmy go na działce. Ostatnio spędzamy tam każdy wolny dzień wekeendu. Chwaściory rosną w takim tempie, że nie nadążam sie ich pozbywać. Dzieciaki chcą się bawić, nie można więc pozostawić ich samym sobie. Pogoda byla dosyć ładna, więc spędziliśmy dzień na zabawach, a ja chociaż nie lubię pracy w niedzielę, odrobinę popieliłam. Do domu wróciliśmy wykończeni, jak to bywa po dniu spędzonym na działce. Jedynym problemem było uspanie dzieci. Teraz, kiedy dni są dlugie, straszne są z tym problemy.